Witam po przerwie:-)
Mam z techniką na pieńku, przesyłam z telefonu zdjęcia na pocztę, na kompie z poczty zgrywam na dysk i dodaje na blog, kosmos :-D Zdjęć niewiele, bo i czasu mało na takie kombinacje, ale może tablet ozdrowieje, to będzie lżej:-)
Na budowie ok. Przeżywam stres niemały, ponieważ ślepota wewnętrzna mnie ogarnęła i nie potrafię wybrać koloru fugi do płytek. Brązowo-ciapatych konkretnie...pomysł, żeby wklepać tam srebrną fugę spotkał się ze skrzywioną facjatą....Srebrna nie, to jaka? Taka pierdoła, a męczy.
Takie tam ogłoszenie mam: 6 kwietnia rok wcześniej wkopaliśmy pierwszą łopatę w naszą niewdzięczną glinę!!! Fanfa-fanfa-fanfary! Dziękuję. Koniec ogłoszenia.
Powinnam dodać fotę gołej, pustej ziemi, powinniśmy zbiorowo się pozachwycać, ile to udało się nam przez rok zrobić...ale nie, tak poprostu nie zrobimy tego. Kto chce, może wejść, bodajże na 5 stronę bloga i tak - można tam gołą ziemię zobaczyć:-) Można się też zbiorowo, albo indywidualnie pozachwycać:-)
Jakiś taki wiosenny kryzysik przyszedł. Ale dziś nie o tym. Tu popatrzcie na naszą łazienkę sypialnianą:
Tu w rogu będzie wanna. Jak dojedzie:-) Tu nasza pralnia z płytkami szpitalnymi:-)
To wspólna łazienka na piętrze.Małżonek wybrał razem z panem fachowcem srebrną fugę. No ble, i koniec. Może tak bez fugi zostawić? Orginalnie będzie. A może i oryginalnie:-)
A i jak ktoś miałby pomysła na kolor mebli, to byłabym wdzięczna, bo koszmarnie pstrokata wyszła:-(
Tu mamy skończoną kotłownię.
A to łazienka na parterze.
Przynajmniej pstrokato nie jest, a i zwyborem mebli nie ma problemu.
To tyle. Mamy już farby kupione i zamówione panele, gresy, sresy i stresy:-) No, nie polecę nikomu budować domu. Nigdy!
I córa mi dziś przypomniała, że wcale nie chciała pokoju w pasy niebiesko-zielono-rózowe, tylko niebiesko-zielono-białe! Białe, nie różowe. Nie wiem gdzie walnę sobie teraz ten róż...Może na sufit w tej pstrokatej łazience. Będzie jak znalazł dla zaspanych, zdepresjonowanych dzieciarów.
Człowiek, mimo przeziębień, powinien chodzić do pracy, ponieważ po siedmiu dniach wolności, skręcam się dziś na myśl o powrocie w ramiona (a raczej wystawione środkowe palce) gimnazjalistów. Pocieszam się, że pojutrze przyjadą panowie z zabudową kominka:-) przykurieruje wanna, dwa busy podłóg i może jakiś rabat: mniej chłodu na przykład....
I męczy mnie jeszcze jedno. Kiedy zamknąć okno, przez które zapraszam Was do naszego świata?Podłogi ok. Kolory ścian ok. Kuchnia też. Ale czy już meble i inne drobiazgi nie świadczą o skrywanym ekshibicjoniźmie?? Hm. męczy mnie to od dłuższego czasu. Kryzys nie pomaga podjąć mądrej decyzji. Marudzę, więc już spadam.
Pozdrawiam Was serdecznie:-)
Mądrego budowania życzę!