Okazało się, że zagubiłam się w akcji wykańczania (siebie?!?) domu.... Jak się rodziłam 32 lata temu, budowało się całkiem inaczej. Dziś ogrom materiałów przyprawia o zawrót głowy. Okazało się rownież, że mam dziwnie ukształtowany gust. Nic mi się nie podoba. Najchętniej wyścieliłabym podłogi mchem a ściany korą brzozy :-) W dodatku osobisty obrączkowiec ma inne upodobania wykończeniowe.... O jakiś kompromis trzeba się postarać, chociaż najchętniej powiedziałabym, żeby robił, co mu dusza podpowiada.... Ale raczej nikt normalny nie wziąłby takiej odpowiedzialności.
Mam problem z wyborem płytek do łazienki. A mamy ich trzy. Nie skończy się to za dobrze dla moich włosów, które buntują się i siwieją! Poprostu za dużo wszystkiego, a jak już uda się wybrać coś w stylu "ładne, może być", przychodzi refleksja, że ładne to są miesięczne kotki lub pieski. A kotki, pieski rosną, starzeją się i brzydną. Więc jak wybrać płytki, które będą moje, przeze mnie wybrane i piękne??
Ktoś umiera, ktoś kogoś porzuca, ktoś cierpi, a ja mam życiowe problemy przy wyborze płytek do łazienki.... Człowiek podczas budowy domu okazuje drugie oblicze. Moje wyjrzało i wrzasnęło: perfekcji nie będzie, ideałów nie ma, ale coś na te pierniczone ściany położyć trzeba. Jakaś nietolerancja wobec marności produktów mnie ogarnęła.
Może to krosty ospy obecne w domu dają do zrozumienia, że nie da się wszystkiego kontrolować, no może poza cukrem na czczo:-) człowiek śpi szóstą dobę jak na wojnie, walcząc o kawałek tapczanu, kawałek zdrowego snu i co? I nic, dalej płytki nie wybrane :-) ech, dziś wróciłabym do czasu, kiedy mieliśmy upatrzony dom do kupienia, ale go nie kupiliśmy, bo zapragnęliśmy BUDOWAĆ!
Może rozterki ogólnobudowlanoospowe kiedyś się skończą. Na pewno się skończą. Wejdę niedługo do trzeciej łazienki, pomyślę, że tamten dekor ścienny bardziej pasowałyby do mebli:-) ale uśmiechnę się i powiem: trochę tolerancji dla brzydoty kobito! A tak na marginesie, to nie rozumiem, dlaczego producenci, nie uruchomią wyobraźni, tylko trzymają się schematów, beznadzieja mózgowo - niewolnicza. Wydaje mi sie, że mój słowotok robi się agresywny:-) co brak snu robi z człowiekiem?!
A co na budowie? Na budowie zmiany. Tynk pięknie schnie. Jak dla mnie, nie trzeba go gładzić:-) wiem, wiem szaleństwo, podświetlony uwidoczni każdą nierówność, ale dla mnie jest ok. Płytek perfekcyjnych szukam a ścian dziurawych nie widzę:-) pożegnaliśmy dzis (a może to on nas) fachowca wykończeniowca, który fachowo chciał wykończyć nasz budżet. Czy 100 zł za m2 bez materiału to dużo? Zgroza.
Tak na zakończenie, kończę w Wigilię 32 zimę :-) i zobaczyłam dziś prezent (czytaj luby: kto tak robi?????) bardzo gustowny i piękny. Tylko jak za tydzień mam przy dzieciach udać cudownie zaskoczoną? No jak? :-) chociaż nie powinnam narzekać na brak niespodzianek, bo budowanie domu zaskakuje mnie każdego dnia. Czasem myślę, czy nie będzie nam za nudno, jak już skończymy?
Pewnie nie dodam wpisów już do świąt, więc życzę wszystkiego dobrego w tym naprawdę pięknym czasie:-)))
dodam kilka zdjeć, na których uwieczniłam poczynania pana sknery wykończeniowca i ekipy wodno-kanalizacyjnej:
Kotłownia:
Salon z materiałami:
Przejście z kuchni przez hol do garażu:
Kuchnia:
Pokój Tymoteusza z płytami styropianowymi:
Wejście do pokoju rekreacyjnego załadowane wełną:
Nasza sypialnia z wejściem do łazienki:
Nasza łazienka, piękne graffiti, prawda?:-)
Stryszek:
Pokój rekreacyjny:
P. Rekreacyjny:
Nadal rekreacyjny:
Garaż ze stelażem na zabudowę rekuperacji oraz styropianem, jest też ocieplony sufit:
Pralnia:
I wsio:-) pozdrawiam. Są tez wykopy na przyłącze gazu do domu, ale zimno, ciemno, nie pstryknęłam zdjęć, następnym razem :-)