Piękny czas
Dobry wieczór:-) naszła mnie refleksja, że lepiej nie będzie. Będę coraz starsza, dzieciary będą coraz więcej pyskować, więcej chcieć, może jeszcze nie muszę prasować facjaty rano żelazkiem, ale nie oszukujmy się, szału nie będzie. Tylko czekać, kiedy kostucha zapuka w szybę i mrugnie pustym oczodołem.... Hm.... Dlatego jestem dziś niezmiernie szczęśliwa, że mam bliskich wokół siebie, że potrafię dać z siebie więcej niż bym chciała. Nawet jeżeli codziennie warczę, to mogę się spokojnie uznać za kundlusa pospolitusa, który dostarcza innym uśmiechu na twarzy, tej mniej i bardziej pomarszczonej. I chyba o to w tej włóczędze życiowej chodzi. Nieskromnie podejrzewam, że mój blog zostanie usunięty za wprowadzanie treści niezgodnych z oczekiwaniami fanów MB :-) więc kończę moje smętne wywody i przedstawiam fotki.
To salon i jadalnia:
Tu stoję w jadalni i widać hol i łazienkę:
Tu z salonu widać wejście do pomieszczenia gospodarczego z pralnią(po lewej) i drzwi z wiatrołapu:
Tu stoję w garażu i uwieczniam wyjście do części mieszkalnej, widać pralnię (brzmi dumnie, można spokojnie napisać pralenkę):
A tu spółka "ojciec i syn" ....wydaje mi się, że szperają w poszukiwaniu szczęścia:-)
Więc (zawsze w tym momencie przypominają mi się upomnienia nauczycielki polskiego: "nie zaczyna się zdania od -więc-") kończę już, bo za 45 minut dzień wigilijny! Pozdrawiam wszystkich i sugeruję następnym razem oglądać jedynie zdjęcia, bo opisy nie opisują :-) fachowo tego, co fachowcy wyczyniają:-D